- Kategorie:
- Bałtyk 2007.11
- Estonia-Łotwa-Litwa 2011.10
- Friel.8
- GPS.30
- Kraków po mieście.223
- Kraków Rekreacja.53
- Mazury 2008.14
- Słowacja 2009.4
- Starty.8
- Warszawa po mieście.12
- Warszawa rekreacja.8
- Z Foto.109
- Z Zembrzyc.147
Testująć KTM'a
Poniedziałek, 25 czerwca 2012 | dodano: 26.06.2012Kategoria Kraków Rekreacja, Z Foto
Do Marcina na rowerze, a potem na testy elektrycznego KTM'a eLycana
Recenzja.
Cena roweru 16 500zł
Waga 18,9kg
http://katalog.bikeboard.pl/produkt,2012,rowery,2363
Najważniejszy jest oczywiście napęd z silnikiem. Po prostym naprawdę daje radę i uśmiech z ust nie schodzi gdy po delikatnym naciśnięciu pedałów po pół sekundy rower rusza z kopyta i rozpędza się do 25 km/h. Jest to szczególnie potrzebne w mieście gdzie ciągle się trzeba zatrzymywać na skrzyżowaniach albo w korkach. Uczycie wgniatania w siedzenie daje radochę.
Moc tego roweru czuć również przy niewielkich, a stromych górkach. Np. wjazd na wały wzdłuż Wisły to sama przyjemność wystarczy rozpęd 10km/h a rower sam wjeżdża na 3-4 metrowy wał. Normalnie trzeba by wstać i nieźle cisnąć. Dopóki nie dojechałem do lasku zastanawiałem się czy pierwszy blat z przodu w ogóle jest w tym cudzie potrzebny...
Niestety okazuje się że jest potrzebny i to jak cholera. Wystarczyła średnia górka w lasku wolskim i napęd mówił "jedź se sam". Pomagał owszem, ale głównie woził te swoje 19 kilo, a co mu starczyło sił to minimalnie pomagał moim nogom. Biada jeżeli w górach skończy się prąd! Wtedy jeździ się jak czołgiem. Gdy nachylenie spadało to faktycznie znowu coś pomagał. Suma sumarum do zoo wjechałem bez większego zmęczenia, ale lasek to nie Beskidy...
Za zjazd odpowiada zawieszenie KTM'a i to chyba jest konstrukcją sprawdzona. Pomimo, że amory nie były zbyt zestrojone, ale tył naprawdę dawał rady. Ja mistrzem zjazdu nie jestem, a nie było takiego miejsca gdzie bym musiał się specjalnie trudzić. Jechałem wszędzie gdzie się dało. Z przednim DT już gorzej, spuszczałem powietrze kilka razy i mimo wszystko działał do duszy.
Wracając do jazdy po prostym to rozpędzanie się do 25km/h idzie super, a potem zonk. Nagle pojawia się bardzo nieprzyjemny opór. Wydaje mi się że wynika on z odłączania napędu elektrycznego, choć możliwe jest, że bez pomocy silnika ten rower po prostu tak ciężko się toczy. Lepiej więc 25 nie przekraczać. Jechałem szybciej bez prądu z lasku i wtedy podładowałem akumulator. Co do pojemności to tak "na oko" godzinna jazda bez ładowania z 30% udziałem górek zjadła jakieś 60% baterii.
REASUMUJĄC
Na maraton w górach się nie nadaje kompletnie. Za ciężki, nie da się przekroczyć po prostym 30km/h z powodów oporu (a raczej dać się da, ale przy zbyt dużym wysiłku), bateria raczej nie wytrzyma maratonu.
Napęd elektryczny jest świetnym wynalazkiem na miasto, wycieczki po prostym, lub w terenie "pofałdowanym". Oczywiście jeżeli nie chcemy się zmęczyć (a to nie jest oczywiste). Największą zaletą systemu jest przyspieszenie, a ciągłe zatrzymywanie się i rozpędzanie jest największą bolączką w mieście. Pytanie tylko gdzie rower z takim wynalazkiem zostawić jak się wejdzie do sklepu? A drugie filozoficzne pytanie to to, czy to jeszcze rower? Za ile sezonów będzie to już tylko elektrorower (bo przecież nie motorower) z pedałami służącymi tylko do ładowania energii, bo powiem że do tego już blisko!
Dziękuję, czas na pytania z sali!;)
Temperatura:
Recenzja.
Cena roweru 16 500zł
Waga 18,9kg
http://katalog.bikeboard.pl/produkt,2012,rowery,2363
Najważniejszy jest oczywiście napęd z silnikiem. Po prostym naprawdę daje radę i uśmiech z ust nie schodzi gdy po delikatnym naciśnięciu pedałów po pół sekundy rower rusza z kopyta i rozpędza się do 25 km/h. Jest to szczególnie potrzebne w mieście gdzie ciągle się trzeba zatrzymywać na skrzyżowaniach albo w korkach. Uczycie wgniatania w siedzenie daje radochę.
Moc tego roweru czuć również przy niewielkich, a stromych górkach. Np. wjazd na wały wzdłuż Wisły to sama przyjemność wystarczy rozpęd 10km/h a rower sam wjeżdża na 3-4 metrowy wał. Normalnie trzeba by wstać i nieźle cisnąć. Dopóki nie dojechałem do lasku zastanawiałem się czy pierwszy blat z przodu w ogóle jest w tym cudzie potrzebny...
Niestety okazuje się że jest potrzebny i to jak cholera. Wystarczyła średnia górka w lasku wolskim i napęd mówił "jedź se sam". Pomagał owszem, ale głównie woził te swoje 19 kilo, a co mu starczyło sił to minimalnie pomagał moim nogom. Biada jeżeli w górach skończy się prąd! Wtedy jeździ się jak czołgiem. Gdy nachylenie spadało to faktycznie znowu coś pomagał. Suma sumarum do zoo wjechałem bez większego zmęczenia, ale lasek to nie Beskidy...
Za zjazd odpowiada zawieszenie KTM'a i to chyba jest konstrukcją sprawdzona. Pomimo, że amory nie były zbyt zestrojone, ale tył naprawdę dawał rady. Ja mistrzem zjazdu nie jestem, a nie było takiego miejsca gdzie bym musiał się specjalnie trudzić. Jechałem wszędzie gdzie się dało. Z przednim DT już gorzej, spuszczałem powietrze kilka razy i mimo wszystko działał do duszy.
Wracając do jazdy po prostym to rozpędzanie się do 25km/h idzie super, a potem zonk. Nagle pojawia się bardzo nieprzyjemny opór. Wydaje mi się że wynika on z odłączania napędu elektrycznego, choć możliwe jest, że bez pomocy silnika ten rower po prostu tak ciężko się toczy. Lepiej więc 25 nie przekraczać. Jechałem szybciej bez prądu z lasku i wtedy podładowałem akumulator. Co do pojemności to tak "na oko" godzinna jazda bez ładowania z 30% udziałem górek zjadła jakieś 60% baterii.
REASUMUJĄC
Na maraton w górach się nie nadaje kompletnie. Za ciężki, nie da się przekroczyć po prostym 30km/h z powodów oporu (a raczej dać się da, ale przy zbyt dużym wysiłku), bateria raczej nie wytrzyma maratonu.
Napęd elektryczny jest świetnym wynalazkiem na miasto, wycieczki po prostym, lub w terenie "pofałdowanym". Oczywiście jeżeli nie chcemy się zmęczyć (a to nie jest oczywiste). Największą zaletą systemu jest przyspieszenie, a ciągłe zatrzymywanie się i rozpędzanie jest największą bolączką w mieście. Pytanie tylko gdzie rower z takim wynalazkiem zostawić jak się wejdzie do sklepu? A drugie filozoficzne pytanie to to, czy to jeszcze rower? Za ile sezonów będzie to już tylko elektrorower (bo przecież nie motorower) z pedałami służącymi tylko do ładowania energii, bo powiem że do tego już blisko!
Dziękuję, czas na pytania z sali!;)

Rower:Authon Solution SX
Dane wycieczki:
25.00 km (10.00 km teren), czas: 01:20 h, avg:18.75 km/h, przewyższenia: m,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:
K o m e n t a r z e
ciężki kurcze....
czyli ogólnie to niezła kicha...no bo po co komuś góral w mieście :-)
W góry wyskoczyć na takim to obciach na maxa.
prinx - 12:49 środa, 27 czerwca 2012 | linkuj
czyli ogólnie to niezła kicha...no bo po co komuś góral w mieście :-)
W góry wyskoczyć na takim to obciach na maxa.
prinx - 12:49 środa, 27 czerwca 2012 | linkuj
I jak wrażenia?
p.s. ciekawe czy się przyjmie idea elektrycznych rowerów MTB...w wawie pewnie by chwyciło prinx - 20:26 wtorek, 26 czerwca 2012 | linkuj
Komentuj
p.s. ciekawe czy się przyjmie idea elektrycznych rowerów MTB...w wawie pewnie by chwyciło prinx - 20:26 wtorek, 26 czerwca 2012 | linkuj