- Kategorie:
- Bałtyk 2007.11
- Estonia-Łotwa-Litwa 2011.10
- Friel.8
- GPS.30
- Kraków po mieście.223
- Kraków Rekreacja.53
- Mazury 2008.14
- Słowacja 2009.4
- Starty.8
- Warszawa po mieście.12
- Warszawa rekreacja.8
- Z Foto.109
- Z Zembrzyc.147
Wpisy archiwalne w kategorii
GPS
Dystans całkowity: | 1116.74 km (w terenie 505.34 km; 45.25%) |
Czas w ruchu: | 79:35 |
Średnia prędkość: | 14.03 km/h |
Maksymalna prędkość: | 70.30 km/h |
Suma podjazdów: | 9756 m |
Maks. tętno maksymalne: | 193 (95 %) |
Maks. tętno średnie: | 155 (76 %) |
Suma kalorii: | 10018 kcal |
Liczba aktywności: | 30 |
Średnio na aktywność: | 37.22 km i 2h 39m |
Więcej statystyk |
Mapa Wyprawy Beskid Maly-
Niedziela, 7 września 2008 | dodano: 08.09.2008Kategoria GPS, Z Foto, Z Zembrzyc
Mapa Wyprawy Beskid Maly- Beskid Żywiecki (start dzień wcześniej):

Drugi dzień wyprawy.
Wstaliśmy o 9 i zjedliśmy na śniadanie jajecznicę na boczku. Niestety to było za mało żebyśmy odzyskali w pełni siły, w końcu wczoraj cały dzień jechaliśmy na kanapkach...
W każdym razie rano schronisko wyglądało tak:) :

W Planach było Pilsko, jednak trasa szybko to zweryfikowała. Postanowiliśmy do jechać tylko do Rysianki. Więc z Hali Boraczej pojechaliśmy na Halę Redykalną gdzie pogadaliśmy z napotkanymi turystami (po zmianie planu czasu mieliśmy mnóstwo;)
Dalej żółtym szlakiem dojechaliśmy bez problemów do Schroniska na Hali Lipowskiej, gdzie zjedliśmy obiad. Ważne że żółty szlak jest raczej płaski z niewieloma przejezdnymi podjazdami wiec idealny na rower.
Z Lipowskiej było troszkę zjazdu i w rozpędzie pomyliłem drogi więc trzeba było się troszkę wrócić;) w tle schronisko na Rysiance

Z rysianki miał byś już tylko zjazd... i był, ale dla ludzi o rowerach z 180mm skoków! choć nie przesadzajmy w większości jakoś się ześlizgnąłem z tego urwiska, na zdjęciu już całkiem płasko- końcówka.

A powrót to już tylko asfalt z mega zjazdami i mega podjazdem na Hucisko (który zresztą widać w środku na wykresie.
Podsumowanie:

Temperatura:

Drugi dzień wyprawy.
Wstaliśmy o 9 i zjedliśmy na śniadanie jajecznicę na boczku. Niestety to było za mało żebyśmy odzyskali w pełni siły, w końcu wczoraj cały dzień jechaliśmy na kanapkach...
W każdym razie rano schronisko wyglądało tak:) :

W Planach było Pilsko, jednak trasa szybko to zweryfikowała. Postanowiliśmy do jechać tylko do Rysianki. Więc z Hali Boraczej pojechaliśmy na Halę Redykalną gdzie pogadaliśmy z napotkanymi turystami (po zmianie planu czasu mieliśmy mnóstwo;)

Dalej żółtym szlakiem dojechaliśmy bez problemów do Schroniska na Hali Lipowskiej, gdzie zjedliśmy obiad. Ważne że żółty szlak jest raczej płaski z niewieloma przejezdnymi podjazdami wiec idealny na rower.
Z Lipowskiej było troszkę zjazdu i w rozpędzie pomyliłem drogi więc trzeba było się troszkę wrócić;) w tle schronisko na Rysiance

Z rysianki miał byś już tylko zjazd... i był, ale dla ludzi o rowerach z 180mm skoków! choć nie przesadzajmy w większości jakoś się ześlizgnąłem z tego urwiska, na zdjęciu już całkiem płasko- końcówka.

A powrót to już tylko asfalt z mega zjazdami i mega podjazdem na Hucisko (który zresztą widać w środku na wykresie.
Podsumowanie:

Rower:
Dane wycieczki:
59.83 km (13.00 km teren), czas: 04:05 h, avg:14.65 km/h, przewyższenia: m,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:
Sobota to pierwszy dzień dwudniowego
Sobota, 6 września 2008 | dodano: 08.09.2008Kategoria GPS, Z Foto, Z Zembrzyc
Sobota to pierwszy dzień dwudniowego wyjazdu, plan był prosty: Beskid Mały.
O 9:30 już na trasie, po 10km jazdy do Tarnawy Dolnej Ruszyliśmy szlakiem Niebieskim na szczyt. Śniadanko przy schronisku, a po kilkuset metrach podziwialiśmy Babią Górę przy bardzo dobrej widoczności.

Niestety podczas zjazdu Bożena miała dość poważny upadek: zdarte kolano i przedramię a w dodatku serdeczny palec w lewej ręce niebezpiecznie spuchł do tego doszły ogólne potłuczenia ale po kilku minutach jechaliśmy dalej;)
Powoli pokonywaliśmy znane szlaki aż do Łamanej Skały (929m) dalej góry były dla nas zupełnie nowe. Zjazdy niebezpieczne, często całkowicie pokryte luźnymi głazami (winowajców nie będę wskazywał- patrz lewa strona bloga), jednak generalnie droga zwykle wyglądała tak:

Chcieliśmy coś zjeść w zajeździe na przełęczy Kocierzy jednak ceny wybitnie nie są przeznaczone dla turystów więc po nalaniu wody do bidonów pojechaliśmy dalej. Sił zaczęło brakować i wpychanie rowerów po niezliczonych korzeniach na Kocierz (879m) było bardzo irytujące...
Przy rozjeździe na niebieski szlak zadecydowaliśmy że jedziemy dalej czerwonym na Żar, później jednak przed Kiczerą zdecydowaliśmy że dajemy spokój żarowi i leśną drogą zjeżdżamy juz na asfalt. W ten sam dzień musieliśmy zajechać na Halę Boraczą gdzie mieliśmy zarezerwowany nocleg a dochodziła już 17.
Niebo nad Żarem:

Od Międzybrodzia Żywieckiego do Żywca było dużo więcej drogi niż nam się wydawało. W Żywcu byliśmy grubo po 18:00. Na szczęście dostaliśmy informację z domu że o 18:47 jedzie pociąg na Zwardoń przez Milówkę. Zdążyliśmy.
W Milówce dochodziło wpół do 8, ściemniało się a przed nami jeszcze 7,2km zielonego szlaku na Halę Boraczą. Nie było czasu i ile mieliśmy sił ruszyliśmy w drogę, niestety nie stać było nas na nic więcej niż 14km/h nieustającego podjazdu. Po drodze spotkalismy drwala (oczywiście pijanego) z którym o dziwo dogadaliśmy się wzorowo. Powiedział że za kilka mostków mamy przejść przez jeden z nich a następnie wejść w las, znaków nie będzie bo wycięli drzewa z nimi (sic!). Mijając kolejne mostki ściemniło się tak że musiałem włączyć latarkę w telefonie, o 20 zjeżdżaliśmy z drogi i wchodziliśmy w las.
W zupełnej ciemności prowadziliśmy rowery przez 40 minut, na szczęście ścieżka była wyraźna, ubita i tylko pod koniec pchanie sprawiało problemy. Za światłami w oknach doszliśmy do upragnionego schroniska.
Niestety bufet zamknięty i na kolację musiały nam wystarczyć gorące kubki.
Podsumowanie:
Na wykresie te górki po kolei to Leskowiec, Łamana i Kocierz, a na końcu Hala Boracza.
Temperatura:
O 9:30 już na trasie, po 10km jazdy do Tarnawy Dolnej Ruszyliśmy szlakiem Niebieskim na szczyt. Śniadanko przy schronisku, a po kilkuset metrach podziwialiśmy Babią Górę przy bardzo dobrej widoczności.

Niestety podczas zjazdu Bożena miała dość poważny upadek: zdarte kolano i przedramię a w dodatku serdeczny palec w lewej ręce niebezpiecznie spuchł do tego doszły ogólne potłuczenia ale po kilku minutach jechaliśmy dalej;)
Powoli pokonywaliśmy znane szlaki aż do Łamanej Skały (929m) dalej góry były dla nas zupełnie nowe. Zjazdy niebezpieczne, często całkowicie pokryte luźnymi głazami (winowajców nie będę wskazywał- patrz lewa strona bloga), jednak generalnie droga zwykle wyglądała tak:

Chcieliśmy coś zjeść w zajeździe na przełęczy Kocierzy jednak ceny wybitnie nie są przeznaczone dla turystów więc po nalaniu wody do bidonów pojechaliśmy dalej. Sił zaczęło brakować i wpychanie rowerów po niezliczonych korzeniach na Kocierz (879m) było bardzo irytujące...
Przy rozjeździe na niebieski szlak zadecydowaliśmy że jedziemy dalej czerwonym na Żar, później jednak przed Kiczerą zdecydowaliśmy że dajemy spokój żarowi i leśną drogą zjeżdżamy juz na asfalt. W ten sam dzień musieliśmy zajechać na Halę Boraczą gdzie mieliśmy zarezerwowany nocleg a dochodziła już 17.
Niebo nad Żarem:

Od Międzybrodzia Żywieckiego do Żywca było dużo więcej drogi niż nam się wydawało. W Żywcu byliśmy grubo po 18:00. Na szczęście dostaliśmy informację z domu że o 18:47 jedzie pociąg na Zwardoń przez Milówkę. Zdążyliśmy.
W Milówce dochodziło wpół do 8, ściemniało się a przed nami jeszcze 7,2km zielonego szlaku na Halę Boraczą. Nie było czasu i ile mieliśmy sił ruszyliśmy w drogę, niestety nie stać było nas na nic więcej niż 14km/h nieustającego podjazdu. Po drodze spotkalismy drwala (oczywiście pijanego) z którym o dziwo dogadaliśmy się wzorowo. Powiedział że za kilka mostków mamy przejść przez jeden z nich a następnie wejść w las, znaków nie będzie bo wycięli drzewa z nimi (sic!). Mijając kolejne mostki ściemniło się tak że musiałem włączyć latarkę w telefonie, o 20 zjeżdżaliśmy z drogi i wchodziliśmy w las.
W zupełnej ciemności prowadziliśmy rowery przez 40 minut, na szczęście ścieżka była wyraźna, ubita i tylko pod koniec pchanie sprawiało problemy. Za światłami w oknach doszliśmy do upragnionego schroniska.
Niestety bufet zamknięty i na kolację musiały nam wystarczyć gorące kubki.
Podsumowanie:

Na wykresie te górki po kolei to Leskowiec, Łamana i Kocierz, a na końcu Hala Boracza.
Rower:
Dane wycieczki:
67.33 km (35.00 km teren), czas: 06:21 h, avg:10.60 km/h, przewyższenia: m,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:
Turbacz- Luboń Wielki.
Wyprawa
Czwartek, 4 września 2008 | dodano: 04.09.2008Kategoria Z Foto, Z Zembrzyc, GPS
Turbacz- Luboń Wielki.
Wyprawa była planowana od 2 lat, niestety zapomniałem o najważniejszym... o mapie! Na szczęście miałem ze sobą Garmina z nagrana trasą którą przeszedłem z Bożeną pieszo 24 maja. Wiec bez mapy ale z gpsem ruszyliśmy na szlak zielony od Nowego Targu, którym z wyjechaliśmy (z kilkoma przerwami na prowadzenie) do schroniska pod Turbaczem. Tam po politycznej dyskusji ;) wyjechaliśmy na szczyt Turbacza- 1310mnpm i rozpoczął się prawdopodobnie najdłuższy zjazd w okolicy - 17km w dól! (na wykresie to ta pionowa ściana bo zapomniałem wcisnąć start i nie zapisał tego odcinka;/). Przerwę zrobiliśmy dopiero na Starych wierchach gdzie musieliśmy zjeść tradycyjny w tym schronisku (dla mnie) Czarny Bigos.


Dalej do Rabki jeszcze 6km. Tam Bartek namówiła nas Na Luboń Wielki, po uzupełnieniu zapasów wody jakoś daliśmy radę, ale szlak miejscami był dość stromy i rozjeżdżony krosami. Na szczycie zjedliśmy po kromce ze smalcem (2zł) i zjechaliśmy drugim nie gorszym zjazdem. 12 km z przerwą na Zakopiankę. Pierwsze 8 km droga leśna z luźnymi kamieniami dalej 3km droga leśno- polna.
Od Jordanowa do Zembrzyc asfalt. Robiliśmy zmiany, Zaczęło się ściemniać i mżyć więc trzeba było się spieszyć. Końcówka Garcami.


Temperatura:
Wyprawa była planowana od 2 lat, niestety zapomniałem o najważniejszym... o mapie! Na szczęście miałem ze sobą Garmina z nagrana trasą którą przeszedłem z Bożeną pieszo 24 maja. Wiec bez mapy ale z gpsem ruszyliśmy na szlak zielony od Nowego Targu, którym z wyjechaliśmy (z kilkoma przerwami na prowadzenie) do schroniska pod Turbaczem. Tam po politycznej dyskusji ;) wyjechaliśmy na szczyt Turbacza- 1310mnpm i rozpoczął się prawdopodobnie najdłuższy zjazd w okolicy - 17km w dól! (na wykresie to ta pionowa ściana bo zapomniałem wcisnąć start i nie zapisał tego odcinka;/). Przerwę zrobiliśmy dopiero na Starych wierchach gdzie musieliśmy zjeść tradycyjny w tym schronisku (dla mnie) Czarny Bigos.


Dalej do Rabki jeszcze 6km. Tam Bartek namówiła nas Na Luboń Wielki, po uzupełnieniu zapasów wody jakoś daliśmy radę, ale szlak miejscami był dość stromy i rozjeżdżony krosami. Na szczycie zjedliśmy po kromce ze smalcem (2zł) i zjechaliśmy drugim nie gorszym zjazdem. 12 km z przerwą na Zakopiankę. Pierwsze 8 km droga leśna z luźnymi kamieniami dalej 3km droga leśno- polna.
Od Jordanowa do Zembrzyc asfalt. Robiliśmy zmiany, Zaczęło się ściemniać i mżyć więc trzeba było się spieszyć. Końcówka Garcami.




Rower:
Dane wycieczki:
82.59 km (50.00 km teren), czas: 06:15 h, avg:13.21 km/h, przewyższenia: m,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:
Z Krakowa do Zembrzyc
Środa, 3 września 2008 | dodano: 03.09.2008Kategoria Kraków po mieście, Z Foto, GPS
Z Krakowa do Zembrzyc asfaltem (trasa gacka- http://maps.google.com/maps/ms?ie=UTF8&hl=pl&msa=0&msid=117240268247444398375.000455efbf78904456d0a&z=10 ).
Ale odbiłem przed Budzowem na Zachełmną i przez Chełm zjechałem do domu. Gorąco, myślałem że jadąc rowerem coś zaoszczędzę jednak 3 postoje po picie w sklepach przekroczyły koszt biletu;)
Wykres stref prędkości do dystansu przejechanego w każdej strefie i wysokości.
W tabeli strefy - dystans- czas - czas w %.


Temperatura:
Ale odbiłem przed Budzowem na Zachełmną i przez Chełm zjechałem do domu. Gorąco, myślałem że jadąc rowerem coś zaoszczędzę jednak 3 postoje po picie w sklepach przekroczyły koszt biletu;)
Wykres stref prędkości do dystansu przejechanego w każdej strefie i wysokości.
W tabeli strefy - dystans- czas - czas w %.


Rower:
Dane wycieczki:
62.40 km (15.00 km teren), czas: 03:25 h, avg:18.26 km/h, przewyższenia: m,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:
Pasmo Polic.
W tym
Niedziela, 6 lipca 2008 | dodano: 07.07.2008Kategoria Z Zembrzyc, Z Foto, GPS
Pasmo Polic.
W tym roku zaczęliśmy od strony Zawoi a nie jak zawsze Osielca. Wybór dobry, ale nie do końca... Do podjazdu/podejścia wybraliśmy zielony szlak z Zawoi Centrum, a to był chyba najgorszy możliwy wybór. Bite 2 godziny pchaliśmy rowery przez szlak zryty zrywką drzewa, momentami nachylony prawie pionowo. Na wykresie to ta ściana od 25-go do 30-stego kilometra.


Co gorsza pod sam koniec gdy dało się już jechać zerwałem łańcuch i do Cylu hali śmietanowej prowadziłem. Na hali szybka naprawa- spinanie łańcucha na starym pinie mam już opanowane:) Na Policę 1369m jak i przez całe pasmo Polic i do domu zajechałem bez problemu.
Od Hali na szczyt generalnie da się zajechać. Zjazd to 130mm ręce na hamulcach i manewrowanie między głazami i luźnymi kamieniami, wolno ale płynnie.
Dłuższy postój w schronisku. Oczywiście tam więcej krosiarzy niż turystyów, bułka, snickers (2,5zl) i jedziemy dalej. Okrąglica (1239m)- da się wyjechać- a potem już inne szczyty niezauważalne bo nachylenie pasma wyraźnie opada. I to jest powód żeby jechać od Zawoi (ale nie zielonym szlakiem!) a nie od Osielca.
Niestety trzeba ponarzekać. Po liku km jazdy po szlaku podziurawionym przez $%^& krosy wjeżdżamy w strefę ścinki drzewa. Tak zniszczonego szlaku jeszcze nie widziałem. 130mm nie dawało rady i długimi momentami jechałem podpierając się nogą, a kolo rozgarniało błoto i kawałki drzew. Co jakiś czas 10m kałuże - głębokie na jakieś 5-10cm. Jedynym pocieszeniem jest że błoto nie jest lepkie, Nie zatyka opon i nie bardzo chlapie. Tak że ja przejeżdżając przez takie miejsca nie miałem dużo bardziej zabrudzonego roweru niż Bartek który swój systematycznie przenosił.

Mimo wszystko pasmo poszło bardzo sprawnie, bo już po niecałej godzinie byliśmy na dole. Jednak zamiast zjeżdżać na Osielec, odbiliśmy na niebieski szlak do Juszczyna.
Ciekawa trasa, bardzo rzadko uczęszczana. początkowo trzeba pokonać kilka zwalonych sosen a potem jechać ścieżką obok szlaku bo ten idzie nieprzejezdnym wąwozem. Druga część szlaku wiedzie po łąkach gdzie co 30m zjeżdża się z stromych jedno metrowych miedz na kolejne zarośnięte pole. Polecam, a szlak bezpieczny;)
A z Juszczyna powrót asfaltem do Makowa i spory odpoczynek.

Sił już brakowało ale zamiast wracać asfaltem wybraliśmy na dobitkę trasę przez Kusicę (Mioduszynę) (633m). Szczyt zdobyty w bólach, bo sił już nie było ani trochę. Wjazd drogą od parkingu- smażalni rym. Zjazd na isep i do domu. ;]

STATYSTYKI:
1837m przewyższenia
17,55km pod górkę
44% trasy.
26km po płaskim
18,79km zjazdów.
Temperatura:
W tym roku zaczęliśmy od strony Zawoi a nie jak zawsze Osielca. Wybór dobry, ale nie do końca... Do podjazdu/podejścia wybraliśmy zielony szlak z Zawoi Centrum, a to był chyba najgorszy możliwy wybór. Bite 2 godziny pchaliśmy rowery przez szlak zryty zrywką drzewa, momentami nachylony prawie pionowo. Na wykresie to ta ściana od 25-go do 30-stego kilometra.


Co gorsza pod sam koniec gdy dało się już jechać zerwałem łańcuch i do Cylu hali śmietanowej prowadziłem. Na hali szybka naprawa- spinanie łańcucha na starym pinie mam już opanowane:) Na Policę 1369m jak i przez całe pasmo Polic i do domu zajechałem bez problemu.
Od Hali na szczyt generalnie da się zajechać. Zjazd to 130mm ręce na hamulcach i manewrowanie między głazami i luźnymi kamieniami, wolno ale płynnie.
Dłuższy postój w schronisku. Oczywiście tam więcej krosiarzy niż turystyów, bułka, snickers (2,5zl) i jedziemy dalej. Okrąglica (1239m)- da się wyjechać- a potem już inne szczyty niezauważalne bo nachylenie pasma wyraźnie opada. I to jest powód żeby jechać od Zawoi (ale nie zielonym szlakiem!) a nie od Osielca.
Niestety trzeba ponarzekać. Po liku km jazdy po szlaku podziurawionym przez $%^& krosy wjeżdżamy w strefę ścinki drzewa. Tak zniszczonego szlaku jeszcze nie widziałem. 130mm nie dawało rady i długimi momentami jechałem podpierając się nogą, a kolo rozgarniało błoto i kawałki drzew. Co jakiś czas 10m kałuże - głębokie na jakieś 5-10cm. Jedynym pocieszeniem jest że błoto nie jest lepkie, Nie zatyka opon i nie bardzo chlapie. Tak że ja przejeżdżając przez takie miejsca nie miałem dużo bardziej zabrudzonego roweru niż Bartek który swój systematycznie przenosił.

Mimo wszystko pasmo poszło bardzo sprawnie, bo już po niecałej godzinie byliśmy na dole. Jednak zamiast zjeżdżać na Osielec, odbiliśmy na niebieski szlak do Juszczyna.
Ciekawa trasa, bardzo rzadko uczęszczana. początkowo trzeba pokonać kilka zwalonych sosen a potem jechać ścieżką obok szlaku bo ten idzie nieprzejezdnym wąwozem. Druga część szlaku wiedzie po łąkach gdzie co 30m zjeżdża się z stromych jedno metrowych miedz na kolejne zarośnięte pole. Polecam, a szlak bezpieczny;)
A z Juszczyna powrót asfaltem do Makowa i spory odpoczynek.

Sił już brakowało ale zamiast wracać asfaltem wybraliśmy na dobitkę trasę przez Kusicę (Mioduszynę) (633m). Szczyt zdobyty w bólach, bo sił już nie było ani trochę. Wjazd drogą od parkingu- smażalni rym. Zjazd na isep i do domu. ;]

STATYSTYKI:
1837m przewyższenia
17,55km pod górkę
44% trasy.
26km po płaskim
18,79km zjazdów.
Rower:
Dane wycieczki:
69.12 km (30.00 km teren), czas: 05:55 h, avg:11.68 km/h, przewyższenia: m,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:
Na Kusicę od Makowa
Czwartek, 1 maja 2008 | dodano: 02.05.2008Kategoria GPS, Z Foto, Z Zembrzyc
Na Kusicę od Makowa

Szyt Kusicy (Mioduszyny) 633mnpm

Sprawdziliśmy gdzie jedzie niebieski szlak rowerowy z Kożla i okazalo się że prosto do Suchej. Mieliśmy przez to zapas czasu i postanowiliśmy sprawdzić podjazd na Kusicę od strony Makowa Podhalańskiego za pierwszym kościołem od suchej. Droga przyjemna choć zupełnie asfaltowa. Ostatnie 100-200m lasem i jesteśmy na samym szczycie.
Zjazd rewelacyjny ;] Czyste leśne ścieżki i drogi, brak błota i luźnych kamieni aż do samych Zembrzyc (a dla tych którzy nie wiedzą gdzie to to asfaltu oczywiście tez tam na szczęście nie ma)
Jedyne co mnie martwi to pojawiające sie tam coraz częściej krosy:/
Mapa:

Wykres:
Temperatura:

Szyt Kusicy (Mioduszyny) 633mnpm

Sprawdziliśmy gdzie jedzie niebieski szlak rowerowy z Kożla i okazalo się że prosto do Suchej. Mieliśmy przez to zapas czasu i postanowiliśmy sprawdzić podjazd na Kusicę od strony Makowa Podhalańskiego za pierwszym kościołem od suchej. Droga przyjemna choć zupełnie asfaltowa. Ostatnie 100-200m lasem i jesteśmy na samym szczycie.
Zjazd rewelacyjny ;] Czyste leśne ścieżki i drogi, brak błota i luźnych kamieni aż do samych Zembrzyc (a dla tych którzy nie wiedzą gdzie to to asfaltu oczywiście tez tam na szczęście nie ma)
Jedyne co mnie martwi to pojawiające sie tam coraz częściej krosy:/
Mapa:

Wykres:

Rower:
Dane wycieczki:
20.00 km (10.00 km teren), czas: 02:00 h, avg:10.00 km/h, przewyższenia: m,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:
Leskowiec 922mnpm ze Śleszowic.
Sobota, 5 kwietnia 2008 | dodano: 05.04.2008Kategoria GPS, Z Foto, Z Zembrzyc
Leskowiec 922mnpm ze Śleszowic.
[Czarnym szlakiem ze Śleszowic- połączenie z niebieskim idącym z Tarnawy Górnej- Schronisk- Szczyt Leskowca - powrót tak samo]

Oczywiście wykres powrotny, samej wysokości.
Zaczęło się źle, wymiana dętki ale za to Bartek miał czas żeby do nas dojechać. Pogoda super śniegu nie było aż do samego szczytu a tam tylko resztki, błoto gdzieniegdzie ale tylko uprzyjemnia przejazd;] (bo niektórzy sie wypinać jeszcze nie umieją :p)

Miejscami trzeba było prowadzić;/



"Jedni opisują Banshee jako piękne, drudzy zaś jako szkaradne, ale wszyscy zgodnie stwierdzają, że w ich wyglądzie jest coś przerażającego (...)Podobno kilku nieszczęśników, którzy spojrzeli banshee w twarz umarło ze strachu"

No i konik na koniec.
Temperatura:
[Czarnym szlakiem ze Śleszowic- połączenie z niebieskim idącym z Tarnawy Górnej- Schronisk- Szczyt Leskowca - powrót tak samo]


Oczywiście wykres powrotny, samej wysokości.
Zaczęło się źle, wymiana dętki ale za to Bartek miał czas żeby do nas dojechać. Pogoda super śniegu nie było aż do samego szczytu a tam tylko resztki, błoto gdzieniegdzie ale tylko uprzyjemnia przejazd;] (bo niektórzy sie wypinać jeszcze nie umieją :p)

Miejscami trzeba było prowadzić;/



"Jedni opisują Banshee jako piękne, drudzy zaś jako szkaradne, ale wszyscy zgodnie stwierdzają, że w ich wyglądzie jest coś przerażającego (...)Podobno kilku nieszczęśników, którzy spojrzeli banshee w twarz umarło ze strachu"

No i konik na koniec.
Rower:
Dane wycieczki:
31.19 km (17.34 km teren), czas: 02:38 h, avg:11.84 km/h, przewyższenia: m,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:
Po górach po śniegu
Środa, 26 marca 2008 | dodano: 26.03.2008Kategoria Z Foto, GPS, Z Zembrzyc
Po górach po śniegu Starowidz- Kapliczka na końcu gminy- Niwka.
Wyjazd typu spacer na rowerze, wolna wspinaczka po śniegu i błocie na Starowidz ( 537 mnpm). O dziwo da się jechać i tylko w kilku miejscach zabuksowałem. Najgorzej jest przed wierchami- lepkie błoto nabiło sie do opon i ciężko było nawet prowadzić, nie obyło sie bez zeskrobywania błota patykiem.
Za polaną spotkałem tubylca z którym trochę pogadałem. ( Rozmawiałem z nim już kilkanaście razy ale nigdy mnie nie pamięta i a każdym razem poznaje mnie od początku ) Ponarzekał na Polskę i bulwersował się że musiał zapłacić podatek od kupna traktora, choć potem zmienił zdanie i nawet się do unii przekonał ;p. Twierdzi też że był w latach '70 w Libii gdzie dostał sie na przymusowe roboty za wypadek samochodowy. Pewnie jeszcze do tego wrócimy;)
p.s. wykres z trasa z Google Earth wykonane programem SportTracks 2.0 Gps: Garmin Forerunner 305








Temperatura:
Wyjazd typu spacer na rowerze, wolna wspinaczka po śniegu i błocie na Starowidz ( 537 mnpm). O dziwo da się jechać i tylko w kilku miejscach zabuksowałem. Najgorzej jest przed wierchami- lepkie błoto nabiło sie do opon i ciężko było nawet prowadzić, nie obyło sie bez zeskrobywania błota patykiem.
Za polaną spotkałem tubylca z którym trochę pogadałem. ( Rozmawiałem z nim już kilkanaście razy ale nigdy mnie nie pamięta i a każdym razem poznaje mnie od początku ) Ponarzekał na Polskę i bulwersował się że musiał zapłacić podatek od kupna traktora, choć potem zmienił zdanie i nawet się do unii przekonał ;p. Twierdzi też że był w latach '70 w Libii gdzie dostał sie na przymusowe roboty za wypadek samochodowy. Pewnie jeszcze do tego wrócimy;)
p.s. wykres z trasa z Google Earth wykonane programem SportTracks 2.0 Gps: Garmin Forerunner 305








Rower:
Dane wycieczki:
9.36 km (8.00 km teren), czas: 00:40 h, avg:14.04 km/h, przewyższenia: m,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:
Leśniczówka, a potem nad piekarnią.
Sobota, 23 lutego 2008 | dodano: 23.02.2008Kategoria Z Foto, GPS, Z Zembrzyc
Leśniczówka, a potem nad piekarnią.



Temperatura:




Rower:
Dane wycieczki:
14.57 km (14.00 km teren), czas: 01:08 h, avg:12.86 km/h, przewyższenia: m,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:
Pierwszy wyjazd w roku i jednocześnie
Środa, 30 stycznia 2008 | dodano: 31.01.2008Kategoria GPS, Z Zembrzyc
Pierwszy wyjazd w roku i jednocześnie pierwszy z forerunnerkiem. Straszne błoto ale za to było całkiem ciepło. Zrzuty z Garmina:

Jeżeli kogoś to interesuje ( :) ) to najpierw jechałem w prawo a potem zjazd do kapliczki i dalej w dół:
Temperatura:

Jeżeli kogoś to interesuje ( :) ) to najpierw jechałem w prawo a potem zjazd do kapliczki i dalej w dół:

Rower:
Dane wycieczki:
5.67 km (5.00 km teren), czas: 00:32 h, avg:10.63 km/h, przewyższenia: m,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: